Wiedziałam, że gdy tylko znajdę rabarbar, skończy się na takim cieście. Inne przepisy też są kuszące, ale drożdżowe dość długo za mną chodziło.
Przepis pochodzi z zeszytu mamy, chyba nawet piekła je kilka razy kiedy byłam młodsza, ale na pewno nie z rabarbarem. Nie wiem ile przesądu kulinarnego jest w metodzie robienia, ale nie próbuję dodawać mąki przed oliwą.
Rabarbaru nie użyłam dużo, jednak bardzo tu pasuje. Można go zamienić na dowolne owoce czy konfiturę. Tylko uwaga, ciasto samo w sobie jest już bardzo słodkie (tu rabarbar punktuje).
Składniki odmierza się na szklanki, ja wszystko zważyłam, więc proporcje mogą się więc lekko różnić Zwiększyłam też ilość mąki do kruszonki, wyszło jej więcej i była mniej tłusta, a bardziej maślana. Aha, jeszcze jedno. Przepis poniżej starczy na tortownicę 18cm, jest to jedna czwarta oryginalnego. Powiem tak, następnym razem podzielę najwyżej na pół i upiekę całą blaszkę.
P.S. Mleko i jajka w temperaturze mniej więcej pokojowej.
/przepis rodzinny/
Ciasto/placek drożdżowy:
25g świeżych drożdży
55g cukru (użyłam trzcinowego)
1 jajko (raczej nieduże)
50 ml mleka
25g oliwy
120g mąki tortowej
Kruszonka:
45g mąki
25g masła
30g cukru (użyłam trzcinowego)
rabarbar, dowolne owoce lub konfitura itp.
Składniki na ciasto wkłożyć do miski (drożdże pokruszyć), dokładnie w tej kolejności, w której są podane. NIE MIESZAĆ. Odstawić na 2-3 godziny do wyrośnięcia. W międzyczasie utrzeć kruszonkę, zagnieść w kulę i schować w woreczku foliowym do lodówki. Ciasto drożdżowe wyrobić/wymieszać i umieścić w formie bądź tortownicy. Może być go niewiele, ale sporo urośnie. Ułożyć pokrojony rabarbar, zetrzeć kruszonkę na tarce i posypać wierzch. Piec w 160oC około godziny (u mnie trwało to więcej), aż do suchego patyczka.