Trochę melancholijnie nazwane, ale dla mnie stanowią nieodłączny element Gwiazdki. Mama co roku piecze je w grudniu, zwłaszcza na mikołajki i Wigilię. W tym roku pierwszy raz robiłam je ja, jak zawsze wyszły świetne. Twardnieją, ale nikomu to nie przeszkadza, bo i tak są pyszne. Przepis pochodzi z książki M. Musierowicz "Łasuch literacki", zmieniłam tylko odrobinę sposób przygotowania.
Składniki:
30dkg miodu
1/2 kostki masła
20dkg cukru
1/2kg mąki + do podsypywania
1 jajko
2 torebki przyprawy do pierników (polecam sypać 'na oko')
1 paczka proszku do pieczenia
1. Miód, masło i cukier podgrzewać, aż do zagotowania (mieszać!). Wtedy zdjąć z palnika i wystudzić.
2. Dodać jajko i wymieszać.
3. Wsypać mąkę, proszek do pieczenia i przyprawę. Wymieszać dokładnie.
4. Zagniatać, podsypując mąką. Rozwałkowywać i wycinać lub lepić dowolne kształty.
5. Piec w 180oC, aż będą ładnie zrumienione
A tu jeszcze kilka zdjęć:
Szkoda, że tylko kilka udało mi się ładnie udekorować : ) Właśnie, warto wspomnieć, że obsługi lukru królewskiego nauczyłam się tu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz